Google zmieniło swój algorytm 25 kwietnia 2012 roku. Słodko nazwany Penguin miał zwalczyć większość spamu w wynikach wyszukiwania, zwłaszcza w Polsce. Jak na razie programiści zjebali wszystko – spam wypłynął na powierzchnię, wartościowe strony spadły w rankingu.
Czy w tym momencie social media będą odtrutką na ten problem? I jak skorzysta na tym pozycjonowanie stron internetowych?
Jak Google ocenia twoją stronę internetową
Na początek super-szybka powtórka, w jaki sposób strony znajdują się wysoko w wynikach wyszukiwania. Gdy Larry Page i Sergiey Brin zaczęli pracować nad swoją wyszukiwarką, wyszli z założenia, że świat internetu działa jak wielka uczelnia akademicka. W świecie uniwersyteckim gdy doktor powołuje się na pracę innego doktora, oznacza to, że tamten posiada odpowiedni autorytet w temacie. Im więcej ludzi będzie się powoływało na książkę czy esej, tym bardziej popularna i wartościowa ona będzie.
Mam wrażenie, że pewnego dnia chłopaki z Google powiedzieli do siebie Hej, a może ocenimy internet jak zbiór prac naukowych? Pomysł był strzałem w dziesiątkę, o czym zresztą każdego dnia możecie się przekonać.
Każda strona internetowa jest oceniana na podstawie ilości i jakości linków, jakie do niej prowadzą. Odnośnik z bloga do sklepu internetowego będzie świadczył o tym, że tutaj znajduje się coś ciekawego lub cennego. Im więcej tych linków, tym wyżej znajduje się w wynikach.
Logiczne, nie? Problem w tym, że spamerzy zaczęli naginać ten algorytm do własnych celów. I niestety okazało się, że to działa.
Czy social media uratują SEO?
Powiedzmy to szczerze — w Polsce mamy manię kupowania jak najtaniej wszystkiego, także pozycjonowania stron. Spamerzy włączają automaty i zalewają sieć totalnym gównem, aby tylko wypchnąć stronkę afiliacyjną, której jedynym celem jest zgarnianie kasy z programów partnerskich.
Idea oceniania strony na podstawie linków zaczyna coraz bardziej się psuć. Czy chłopaki z Mountain View będzie w stanie coś z tym zrobić?
Niedawno Bing oraz Google ogłosiły, że linki pochodzące z sieci społecznościach mają wpływ na pozycję w rankingu. Lecz zanim, pozycjonerze, rzucisz się na masowe lajkowanie i tweetowanie, wiedz jedno – linki z social media nie przenoszą mocy strony i nie dają wyższej pozycji.
AuthorRank zamiast PageRank
Najwięksi giganci wyszukiwarek internetowych wprowadzili w 2011 roku kolejną opcję semantycznej sieci wyszukiwania: rel=author. Celem tego kawałka kodu HTML jest nadanie tożsamości stronom internetowym. W wynikach wyszukiwania Google będzie to widoczne pod postacią małego zdjęcia z profilu G+. Dla autora to dobry sposób na lansowanie się w internecie. Ale co z social media będzie mieć Google?
Na searchengineland.com powstała teoria, że popularny PageRank opierający się na linkach będzie powoli zastępowany przez AuthorRank. W wielkim skrócie – linki nadal będą miały znaczenie, lecz oceną ich wartości zajmie się social media. Jak ma to działać?
Załóżmy, że dziennikarz gazety internetowej albo bloger publikuje na stronie artykuły ze swojej dziedziny. Strona oczywiście wspiera standard semantycznej sieci schema.org i wskazuje na autorstwo. W efekcie dziennikarz zaczyna wyrabiać sobie opinię eksperta w swoim temacie. A to oznacza, że jeśli kliknie „lubię to” lub da plusa jakiejś stronie, będzie to oznaczało, że uznał ją za wartościową. Dla Google to sygnał, że link został zweryfikowany jako prawdziwy i cenny.
AuthorRank może okazać się najlepszym sposobem zwalczania spamu w wyszukiwarce. Nawet farma fanów nie będzie w stanie przebić autorytetu prawdziwego człowieka, ponieważ ten będzie posiadał zaufanie w postaci licznych artykułów w wiarygodnych źródłach (autorytet domeny i PageRank może mieć tu wpływ).
I wszystko byłoby piękne. Jest tylko jeden problem stojący przed dominacją social media w seo – Google+ jest martwe w porównaniu do Facebooka. A ten drugi na pewno nie odda swojej bazy klientów.
Jakie jest wasze zdanie na ten temat? Czy social media zniszczą tradycyjne wyszukiwanie w sieci, czy raczej będą jego wsparciem? Czy chcecie dowiedzieć się nieco więcej o semantycznym internecie? Dajcie znać w komentarzach 🙂