Gdybym dysponował nieograniczoną ilością gotówki kupiłbym dwie nieruchomości. Jedną byłaby działka budowlana w dobrej lokalizacji w Gdańsku, na którym wzniósłbym swój wymarzony dom, postawił garaż, etc. Najchętniej zamieszkałbym na stałe na Oliwie, jednak tutaj musiałbym kupić działkę razem z budynkiem. Takie rozwiązanie byłoby dla mnie jak najbardziej do zaakceptowania – gdy chodzę tutejszymi ulicami i obserwuję okoliczne domy, potwornie zazdroszczę ich właścicielom – są potężne, estetyczne i fantastycznie komponują się z krajobrazem okolicy.
Drugą nieruchomość kupiłbym na prowincji, najchętniej gdzieś nad jeziorem, w lesie, daleko od jakichkolwiek ludzkich siedzib. Jej podstawową funkcją miałaby być funkcja wypoczynkowa. Odpoczywałbym tam od cywilizacji, zgiełku, być może nawet odpuściłbym sobie podłączanie prądu i bieżącej wody, żeby być jeszcze bliżej natury. Wybudowałbym tam drewniany dom z murowanym kominkiem, przy którym mógłbym całymi dniami czytać książki, a przy lepszej pogodzie spacerowałbym po lesie.