Scam w reklamie internetowej – jak schudnąć 30 kilo w miesiąc i być durniem

0
107
Rate this post

Jak stracić 10 kilogramów miesięcznie bezpiecznie i bez wysiłku? Nie da się, ale nie przeszkadza to oszustom internetowym. Stworzyli bardzo sprytny mechanizm budowania zaufania, na który składają się reklamy w internecie, landing page i social media. Ale wszystko po kolei, zacznijmy od początku, czyli…

Kliknij w ten baner reklamowy, a schudniesz 30 kilo

Przypadkiem natknąłem się pierwszy raz na billboard głoszący, że mogę schudnąć skutecznie dzięki stosowaniu się do jednej dziwnej, starej zasady. Zazwyczaj banerowe reklamy w internecie są o wiele prymitywniejsze i nudniejsze, lecz ta była intrygująca. Sprytny baner reklamowy, który obiecuje płaski brzuch dzięki dziwnej, zapomnianej metodzie.

Spora część reklam w sieci jest kreatywna na siłę albo korzysta ze znienawidzonego Flasha, kalając jego prawdziwe możliwości. Szczerze, nie dziwię się, że jakieś 800.000 Polaków korzysta z Adblocka.

Jednak ten baner sprawił, że zatrzymałem się i kliknąłem w niego. Może sprawił to niecodzienny copywriting, przemawiający do mojej ciekawości. A może sprawił to fakt, że zamiast kaloryfera mam kocioł grzewczy na brzuchu? Nieważne. Ważne jest za to, na jakiej stronie wylądowałem.

Landing page odchudzających jagód z Amazonii

Na początek nieco teorii. Landing page to strona, na której ląduje internauta po kliknięciu w reklamę internetową czy link. Celem takiej strony jest nakłonienie nas do dokonania najbardziej oczekiwanej reakcji w postaci zamówienia produktu czy podania maila do kontaktu.

Baner, który kliknąłem, przeniósł mnie na portal medyczny z newsem o tym, jak Polka schudła 26 kilogramów w 2 miesiące. Tekst jest napisany przejrzyście, po polsku, nawet dobre dziennikarstwo. Poniżej znajduje się reklama produktu odchudzającego, dalej komentarze. Po prawej natomiast wtyczka Facebooka z kolejnymi komentarzami, całkiem żywa dyskusja. Więc co tu nie gra?

Scam w internecie, czyli eleganckie oszustwo Active Food Supplements

Oszuści wpadli w kilku miejscach podczas próby wyłudzenia naszych pieniędzy:

  1. Nazwa domeny. No proszę was, jaki portal medyczny stosuje subdomenę gk1.medicalnewsreporter.pl? To totalna amatorszczyzna, lepiej było dodać adres po domenie, np. https:// medicalnewsreporter.pl/polka-pobila-rekord-odchudzania-3024. Onet tak robi, Gazeta.pl, nawet twoja mama.
  2. Linki wychodzące. Gdy klikniesz w dowolne menu, zostaniesz przeniesiony do typowego squeeze page (taki landing page, ale ma z ciebie wycisnąć kasę lub maila). Gdyby oszust utrzymał wygląd strony podobny do głównej to może kłamstwo by utrzymało się dłużej.
  3. Wtyczki Facebooka do komentarzy. Nie działają, bo nie są wtyczkami. Są za to do złudzenia podobne, lecz napisane w zwykłym html i podpięte pod jakiś losowy generator opinii w internecie.
  4. Stopka strony internetowej. Mamy was, Active Food Supplements! Firma farmaceutyczna zarejestrowana na Komrach prowadzi jeszcze dwie strony phishingowe po polsku.

A poza tym oszukańcza strona internetowa jest naprawdę dobrze przygotowana. Mamy tutaj elegancki layout, zdjęcia tytułowej Polki, krótki poradnik odchudzania, sporo aktualnych komentarzy (datę komentarza generuje kod php).

Od strony SEO została zabezpieczona przed robotami Google (nie znajdziecie jej oficjalnie w wyszukiwarce), więc nie można jej nawet zgłosić do wyindeksowania. Zrobili nawet fałszywe boksy z reklamą AdWords! Lecz jak dla mnie największy sposób na zwiększenie zaufania jest wykorzystanie social media, w tym przypadku Facebooka.

Oszustwo dzięki social media

Mam wrażenie, że ludzie za bardzo ufają w „prawdziwość” Facebooka. Fakt, że podpis imieniem i nazwiskiem niszczy anonimowość w sieci i odsiewa trolli (dlatego Tomasz Lis wprowadził ten system do NaTemat.pl). Ale to nie oznacza, że jeśli Janek Kowalski lubi to, to ten sam Janek istnieje naprawdę.

Klient ufa czemuś, co zostało polecone przez innych ludzi. Robert Cialdini nazywa to społecznym dowodem słuszności. W dobie internetu tę rolę właśnie pełnią media społecznościowe. Najwyraźniej oszuści zrozumieli, jak wielką siłę posiada system komentarzy Facebooka przy kreowaniu zaufania. Przegięli jedynie z pozytywnymi opiniami. W sieci nikt nie jest tak napalony na jagody do odchudzania.

Generalnie oszustwo oceniam na 4+. Zatrzymali mnie na dłużej na stronie, przygotowali wartościową treść (faktycznie podali ci sposób na odchudzanie), a także zmylili czujność dzięki niezgorszemu copywritingowi oraz rekomendacjom innych ludzi. Producent posiada również strony w wersjach rosyjskich, a pewnie jeśli głębiej poszukać to znalazłyby się inne narodowści.

Najzabawniejsze jest to, że serwis zakupów grupowych Agory happyday.pl dał się nabrać i uczestniczył w sprzedaży tego podejrzanego leku. Widać, że zakupy grupowe mają niską barierę wejścia partnera.

Chociaż z drugiej strony chyba zamówię te pigułki, może faktycznie stracę 30 kilogramów w miesiąc?